Dobra. No wiem, tysiąc to dużo. Tak, widzę. 🥳
Dla tych, którzy szukają nowinek, czy w lutym się udało wykonać plan, to odpowiem, że tak, udało się. A był to bardzo ambitny miesiąc. To była prawdziwa przygoda z nowym zdobieniem, spełnianiem marzeń i znacznym podnoszeniem jakości. To były jak dotąd, najwyższe półki. Mieszałam techniki, szkliwiłam pędzlem, zdobiłam tlenkami i farbami. Chciałam już wreszcie zrobić Najpiękniejszy Kubek Świata. Czy zrobiłam? Owszem, mam faworyta. Ale to jeszcze nie on. 😋
Bo numery na kubkach, moi kochani to nie wszystko. Numery, owszem, tu są ważne i dają mi frajdę. Dzięki nim mam półki zastawione genialnymi kubkami, z których każdy jest wyjątkowy. Dzięki numerom na kubkach wiem, w którym momencie jestem, czy mam się spieszyć, czy idę wg planu. No, na chwilę obecną widze, że nie idę.🤪
Dzięki mojemu maratonowi solo, sama się od siebie uczę. Podwyższam poprzeczki i próbuję sprostać nowym zadaniom. I powstają coraz to nowe kubki, a równocześnie nowe fasony, style, przeznaczenie, kształty, wariacje i szaleństwa.
Obecnie jestem na numerze 220, marzec się kończy ale nic to. Jakość jest najważniejsza i tak będzie. Najwyżej, no cóż, będzie mała obsuwa, na którą sobie pozwalam. No bo tak, czy siak.. właściwie to nic nie muszę. 😁