Twarz pracowni

Pracownia moja istnieje od kilkunastu lat, budynek stoi rok dziesiąty i praca w nim wciąż kwitnie. Radosna twórczość z poważną przeplata się kwieciście, a ja cieszę się tutaj każdym dniem.

Podczas moich pięknych lat pracy z ceramiką dochodzę do wniosku, że nie jestem w stanie tworzyć dłuższy czas tego samego. Lubię wyzwania, wciąż poszukuję nowych kształtów, inspirują mnie coraz to nowe realizacje innych twórców, eksperymentuję ze szkliwami, farbami i technikami. Uwielbiam kombinować i to daje mi radość tworzenia, ale pracując w ten sposób nie posiadam wciąż produktu, który mógłby dla innych stać się twarzą pracowni.

Rok 2022 podszepnął mi którejś bezsennej nocki cudowne rozwiązanie, którym okazał się KUBEK. Zawsze czułam do niego miętę, lubiłam je kupować, oglądać i własnoręcznie lepić. Doszłam do wniosku, że skoro nic nie muszę, to przecież nie muszę. Nie będę więc robić kompletów talerzy, waz na zupę, aniołków i wazonów. Nie chcę już robić firmowych pamiątek ani magnesów z Giewontem. Lubię robić kubki, wymyślać nowe, durne kształty, dorabiać im nogi i opracowywać ciekawe, wygodne ucho. Uwielbiam jak ceramika się przydaje, a cóż bardziej się przydaje jak nie kubek? To chyba najbardziej codzienna i praktyczna rzecz z ceramiki ever. Że się z niego pije, tak, tak, wiadomo. Się z niego przecież je zupę lub trzyma w nim sosy, to już tylko kwestia kształtu. A może kubeczek na kredki? Można mieć z tego fajne, sentymentalne wspomnienia ; ) No kubek to kubek. Co tu dużo mówić. No i mamy twarz!

Tak więc kubek fantastycznie obronił się w tej pracowni i z jasnym czołem znowu powrócił, zaludniając półki. (..czy może zakupukąc..?, e, może zostańmy przy zaludnieniu). Wyzwanie na ten rok pod hasłem 1000 Kubków pozwoliło mi otworzyć głowę i wpuścić do niej cudowny oddech świeżości. Wpadając codziennie rano do pracowni, mam już pomysł na nową serię i bawię się tym przednio. Uwielbiam moment, gdy w gotowej pracy odciskam kolejny numerek, układam je potem na piecowych półkach i ze zniecierpliwieniem czekam na czas otwarcia pieca. Oczywiście proces jest dużo dłuższy, wypalam je dwa, a czasami 3 razy, co daje im 6 dni na sam czas wypału, do tego samo lepienie lub toczenie na kole, ucho, pokrycie szkliwem i farbami, nie licząc już tego, że wymyślenie i zaprojektowanie jego również zaprząta mi myśli.

Tymczasem zbliża się połowa lutego, a ja mam za sobą numer 152, czyli idziemy zgodnie z planem, a nawet lepiej. Przede mną jedynie 848 sztuk, co nie jest tak strasznie straszne, gdy pracę swą podzieli się na mniejsze porcje, a to daje nam plan na 100 kubków miesięcznie. I jesteśmy w domu. Kubki powstają seriami, ażebym mogła nacieszyć się jakiś czas nowym pomysłem. Czasami są to 2 sztuki, czasem 7, ale i są fasony po 13 sztuk, czy pojedyncze egzemplarze. Nic nie planuję, nie przewiduję. Nie robię kompletów ani zestawów. Staram się tak działać, żebym mogła serię powtórzyć, więc raczej nie zginiemy. Nacisk kładę na to, aby każdy z nich był z najwyższej półki. Ma być super i ma być wyjątkowy. Inny niż w sklepie.

Sklep mam własny a Wy możecie już cieszyć się od wczoraj już szybkimi płatnościami Pay Now. Wygodnie i szybko i od ręki. Pozdrawiam więc serdecznie i zapraszam gorąco do sklepu : )
https://pracownia-ceramiczna.com/kategoria-produktu/kubki/