Kiermasz w kwiatki

Oj, lubię te wyzwania. Są przeważnie ciut ponad moją ludzką wydolność, ale kurde no. No lubię.

?Kiermasz wiosenny. Odbył się, owszem, chociaż, fakt, przeleciała mi taka myśl, żeby przesunąć święta. Pożegnałam ją szybko uniesieniem kącika ust z jednej strony i w okrojonej wersji kiermasz nastał.

Główną atrakcją jednakowoż, miało być malowanie jaj, czyli pisanki, które bardzo lubię. Dla mnie osobiście przygotowanie świąt Wielkanocnych mogłoby się ograniczyć tylko do tego. Malujemy je woskiem i wkładamy do barwników, to tak w skrócie. A efekt łał. Ale jak to mówią, zima jak co roku zaskoczyła kierowcow, czyli wzrost zachorowań nastepuje zawsze w święta. No i zbiegowisko byłoby nielegalne. Także ten.

Pozostała sama sprzedaż, czyli przemeblowanie i wypachnienie całej pracowni, z funkcją kulturalnej ekspozycji powstałych tu prac. Zaczęło się w piątek, potrwało do niedzieli. Mimo, że za każdym razem wyglądało, jakbym siedziała w pustej pracowni, to i tak się mocno działo. Jakoś tak to jest, że odwiedzający przychodzą jeden po drugim, zawsze w odległościach czasowych, a nie wszyscy na hura. Nie rozumiem tego zjawiska, bo przecież teoretycznie jest możliwe, żeby wszyscy, kto planował odwiedzić pracownię, weszli do mnie w sobotę o 14.37. Ale tak sie nigdy nie dzieje. Przychodzą po kolei przez trzy dni. Genialne.

Przyszły same sympatyczne osoby, chyba się nawet uśmiechały, ale w tych czasach tego nie widać. Poczyniono wiele zakupów, bez konkretnej tendencji. Niektórzy ulegli tej chałdzie kwiatków, przez którą trzeba było się przedrzeć na wstępie, jesli udało sie tego chwilę wcześniej na parkingu nie rozjechać i witali mnie już z naręczem zdobyczy. Kolejni zatopili się w zadumie pt. : cholera, który kubek..? Ale jest jeszcze inny rodzaj klienta, który bardzo lubię. To rodzaj Łowcy, który szuka tego jedynego egzemplarza czegokolwiek, byle byłoby to coś ciekawego, dziwnego i nietypowego. Sięga on wtedy głęboko w półki i wyciąga stamtąd rzeczy mocno zaprzeszłe, o których nikt już dawno nie pamięta. W ten sposób znika mi z regałów dosłownie wszystko. Miłe to.

Mimo, że szał zakupów przypisany jest bliżej tych zimowych świąt, to muszę powiedzieć z mocą, że ten kiermasz był dla mnie dobrym czasem. Stosunkowo do sytuacji i innych warunków: bardzo dobrym. Pozostał uśmiech, papierowe jajka na płocie, oraz poważny plan na gwałtowne zagospodarowanie tarasu. Oj, nic jeszcze nie powiem, ani trochę, możecie mnie kołem łamać, nic a nic, słówka nie pisnę, no dobra! Dach będzie i miejsce do pracy i posiedzenia i w spokoju kupowania też! Tadaaam! ?

?I dziękuję Wam za ten weekend.? Za zakupy, za odwiedzinki, za poluby na fejsie, za zamówienia. ?Fajnie bardzo było. I cóż, no pięknych świąt wam życzę ze słuszną porcją słońca? i uśmiechu ?