#zielonaceramika

Do tej pory broniłam stanowiska, iż kubek jest to ten jedyny, mój i będę nad nim pracować dozgonnie. Bo jest najlepszy, najbardziej funkcjonalny i posiada wielki potencjał artystyczny.
Tak. To wszystko prawda.
Tworzyłam je więc na potęgę, no każdy fason i pojemność świata. Toczyłam na kole garncarskim, lepiłam z plastrów gliny, wylewałam w formie oraz klepałam je w dłoniach. Cztery techniki z których każdy z nich dostawał różne szkliwo, inne ucho, doklejałam im kwiatki i guziki, odciskałam faktury, drapałam i klepałam. Każdy z nich jest dopracowany i porządnie wypalony. Mnożyły się jak świnki morskie i wypełniły wszystkie półki w pracowni niemal po same brzegi
I myślałam, że tak zostanie już do końca, ale któregoś dnia odczułam głód. Bo w sumie czemu tylko kubek?

Nadszedł czas na nowe spojrzenie i pomyślałam ciepło znów o domkach. Ja je lubię a one mnie, więc znów zaczęły mnie sympatycznie prześladować. A że nie chcę tworzyć rzeczy zbędnych, to dążę do funkcjonalności. I tu się zaczęło nowe. W domek wsadzimy roślinkę, w okienka świeczuszkę, a w kominie będzie pachniało. Nazwałam je #zielonaceramika. I tak zostało, bo pierwsza myśl najlepsza.

Są więc małe skromne parterówki , które zamiast dachu mają mały ogród botaniczny, poprzez niewielkie budyneczki z ogródkiem, aż po wyższe domy ze spadzistym dachem, ceramicznym drzewem i dwoma zielonymi tarasami. Przy każdym z nich świetnie się bawię i nie potrafię stworzyć kopii poprzedniego, więc szczerze radzę, jak się podoba to kupuj człowieku bo to taki jedyny i więcej nie będzie..

Wypalona glina to zdrowy, przyjazny materiał. Sprawdził się przy naczyniach, formach do pieczenia, dekoracjach. Chroni, dźwięczy, zdobi, emituje dobrą energię. Słowem rządzi. Całość zaś bardzo cieszy oko, bo i fajnie czują się w niej roślinki : )

 

Click to access the login or register cheese