mikołajkowykiermaszceramiczny

4 postów

III Mikołajkowy Kiermasz Ceramiczny 4.12.2021 r.

Znów nastała moja ulubiona pora roku, podczas której, niezmiennie, jak co roku cieszę się świętami jak dziecko.

Niniejszym kolejny raz zdecydowałam się na urządzenie kiermaszu w pracowni. Pierwszy, to był kiermasz Eksperymentalny, drugi był kiermaszem Zasadniczym a trzeci, to Kolejny ?…no a za rok, to już będzie chyba Tradycyjny! ?

Zadecydowałam, że w tym roku kiermasz, a zarazem obniżka wszelkich cen o 15%, lejący się strumieniami grzaniec, oraz przemysłowe ilości świeżych ciastek specjalnie dla Was, to opcja jednodniowa. Ale za to jaka! Bedzie to sobota, 4 grudnia, otwarcie pracowni nastąpi o 9.00. Wszystkie prace ceramiczne, które zostały ulepione tutaj w paluszkach, znajdą swoje honorowe miejsce. Można będzie je obejrzeć w zacnym gronie pasujących do siebie krewniaków, co mocno ułatwi Wam trudne decyzje, co z czym zestawić i czy to będzie pasować. Pracowniany taras otrzymał kolejne życie, bowiem tam właściwie powstało jeszcze jedno sympatyczne pomieszczenie z godną ekspozycją prac.

Ale spytacie, co my tu dziśmamy : ) Niezmiennie w rankingu używanych najczęściej ceramicznych przydasiów, na samym czele stoi kubek. Stoi i nikogo się nie boi. Nie chce być inaczej, kawa musi być. Za nim idzie miska, no bo ciastka z czegoś jeść trzeba. A dopiero za nimi cała reszta. Są tutaj niezwyczajne kominki zapachowe, jak i do nich woski sojowe o cudnych zapachach. Klimacik musi być! Podgrzać na wysokim poziomie można sobie również dzbanek z herbatą, lub ulubiony kubek. Uważam, że o tej porze taki podgrzewacz to absolutny must have. (Używam ich od razu po ulepieniu, jeszcze przed wypaleniem!?)

Są również filiżanki do kawki, oraz cokolwiek dziwne czarki. Fani durnych i niecodziennych rozwiązań będą mieli ucztę.  Nie rozpiszę się o tym za dużo, ale ci którzy są na bieżąco z socjalami, mogą się trochę spodziewać. Z resztą, co tu dużo gadać, no zapraszam poobcować sobie z nimi osobiście ?

Zobaczycie tu różne fazy fascynacji zdobienia ceramiki, od suchego minimalizmu w szorstkich strukturach, po błyszczące kokobaroko o szalonych barwach. No cóż, zawsze powtarzam, że się tu świetnie bawię ?

Taki dzień, to po prostu Dzień Otwarty. Przywitam Was na parkingu niezmiennie bukietami kwiatów, bo one żyją cały rok. I nie będę tego dnia zajęta swoją ulubioną pracą, a to prawdziwe święto. Będę tutaj na Was czekać. Opowiem o pracowni i warsztatach, na które możesz się do mnie wybrać. Chętnym przybliżę jak powstają prace, które można będzie tu zobaczyć i oczywiście nabyć. Pokażę Wam fajny, ciekawy świat, w którym tworzę i realizuję swoje twórcze pasje i mam nadzieję, że rozbudzę w Was nie tylko ciekawość ale i chęć do działania.

A wszystko co zakupicie wraz z sympatycznym tego dnia rabatem, zapakuję Wam jak zwykle gratis. Będzie ozdobnie, lub w ekologiczną torbę. I wszyscy będą zadowoleni!

Zapraszam bardzo, bardzo serdecznie!

 

Jesienne w głowie porządki

   Od wczesnych lat dziecinnych doświadczyłam wielu chwil spędzonych w samotności. Nie, żeby mi było źle, tak jakoś wyszło, a wyszło na tyle dobrze, ze najlepiej pracuje mi się samej. Dlatego pracownia na chwilę obecną to ewidentne AG, więc myślę, działam, tworzę ja. Skutkuje to tym, że rozwarstwiam się na różne role, przekomarzając się sama ze sobą na co mamy dziś ochotę, co i jak będziemy lepić, tworzyć, kleić..

   W rezultacie raz kiedyś wybieram się sama ze sobą na urlop, żeby odparować głowę od hałasu pracowni. Urlopy moje charakteryzują się wyjazdem przeważnie ostatnio nad morze, bo tutaj nie ma nic. No bo w listopadzie.

   Morze jesienią, czy wczesną wiosną to tylko i wyłącznie przecież morze. To masa wody, która i tak na przekór moim oczekiwaniom, bo nie wymagam od niej NIC, codziennie się fantastycznie i tak zmienia. Nie uświadczysz tu wtedy za dużo zachodów słońca, czy innych ciekawostek dla oka. Są chmury, czasami siąpi jakaś berbelucha z nieba i ostro zacina wiaterek. Nie ma też i ludzi, a to wartość dodana. Ale morze codziennie jest całkiem inne. Genialne miejsce..

I tak właśnie, ubrana niczym kosmonauta, gapiąc się w horyzont, czyszczę sobie głowę, chłonąc wiatr i zbawienne porcje jodu. Czasami udaje mi się zaczerpnąć namiastkę nirwany podczas nieplanowanej medytacji, wsłuchując się w moje ciało, stwierdzam z ulgą, ze jeszcze cały czas oddycham. Fajne to.

Zatrzymanie chwili jest zbawienne, gdy w duszy gra nieustannie pęd do tworzenia. Jest we mnie jakiś szalony twórca rzeczy niepowtarzalnych, któremu na szczęście zrobiłam miejsce na jego szaleństwo, w postaci mojej pracowni. No bo gdyby nie mógł on tworzyć, to mnie by bolało..

A, że twórca ten mój, nie znosi nicnierobienia, ani fabrycznej ceramiki, zabrałam mu kilka kubków z pracowni, żeby nie umarł z nudów na tym dziwnym cokolwiek, kilkudniowym wypadzie.

Dziś więc, rezygnując z medytacji, żeby nie było, poszliśmy z twórcą i jego nowymi kubkami na spacer po plaży. Kubeczki wyczuwając obiektyw aparatu, rozbiegły się po plaży uśmiechając się zalotnie. Bawiły się przednio a była ich spora gromadka, no bo cała moja torba. Spędziliśmy tam kawał czasu i dzięki temu wszyscy byli zadowoleni.

Po kolejnym więc wyjeździe z cyklu #kubekija, pozostał sympatyczny ślad, a ja czując, że odpoczęłam, mogę wracać spokojnie do domu i pracowni. Niniejszym powoli zakasuję rękawy, zapraszając Was już teraz na kolejny kiermasz w pracowni.

Termin 4 grudnia br, sobota.

Więcej? ..niebawem w kolejnym poście, oraz w aktualnościach na fb i instagramie.

A ja tymczasem wracam do siebie. Wracam bo lubię : )

 

Wrażenia po kiermaszu

Mikolajkowy Kiermasz Ceramiki w pracowni już za mną. Był to wyjątkowy, bardzo dobrze spędzony dla mnie czas, oraz mam nadzieję przyjemnie i korzystnie dla tych, którzy mnie odwiedzili. Serce mi rośnie jak odwiedzają mnie coraz to nowi ludzie i widzę, że to co sie tutaj wyprawia, nie pozostaje im obojętne. To dla mnie bardzo duża nagroda, radocha i motor do dalszego dzialania. Fajnie jest też porozmawiać, poznać, posłuchać o tym co innym w duszy gra. W innych również drzemie wrażliwy artysta, lubią rękodzieło, sami się podejmują jakiegoś ręcznego dłubania. To ubarwia nam życie, prawda?

A czas na promocję pracowni okazał sie być bardzo łaskawy. Zawitało do pracowni w tym czasie mnóstwo osób, a ja praktycznie sprzedawałam całe dwa dni i jeszcze w niedzielę. Żywiłam się w tym czasie ino winem i ciastkami, czym również szczodrze było częstowane. Pozostały mil zlecenia i szczera chęć współpracy, oraz fakt, ze miejsce odwiedza nadal codziennie po kilka osób i prace wciąż ubywają. Po półkach pracownianych zaczyna hulać wiatr…

Nie potrafię powiedzieć co najbardziej sie sprzedawało. Okazuje sie, że każdy lubi cos innego i po coś innego przychodzi. Kubki owszem, miski, domki, dzwonki, ale i kominki zapachowe. Te ostatnie nie znalazly sie jeszcze w sklepie, ponieważ już ich nie mam. Zareagowałam dość szybko i już stygnie pierwsza partia nowych. Za kilka dni wyskoczą całkiem gotowe, część już jest zamówionych. No oczywiście, że zamierzam je pokazać! Obym zdążyła..

A, i kwiatki. Zostały umieszczone na tarasie, w podświetlonym namiocie, wyeksponowane na stołach w wazonach. Właściwie ze wzgledu na to, że to nie za bardzo TA pora roku, to występowały w formie ciekawostki, że takie są, że będą gdy przyjdzie na nie czas. Ale i tak były kupowane bukietami całymi i już teraz naobiecywały wszystkim wiosnę.

Były też małe drobiazgi, domeczki do powieszenia na choinkę, serducha, oraz.. próba przymiarki do aniołków. No cóż, powszechne jest, że każda pracownia ceramiczna ma jakieś anioły. Szlachetne to i ładne. Tymczasem ja uważam, że jesli tak, to moje aniolki nie mogą być banalne, pospolite i.. tanie, gdzie tu wcale nie myślę teraz o pieniądzach. Mają mieć w sobie jakąś drugą warstwę, głębię, dowcip, dynamikę.. No to podjęłam taką próbę.. Nie, nic nie wyszło na razie z głębi i tych innych rzeczy, pozostał chyba tylko dowcip, bo sama walczyłam, żeby chronić przed nimi małe dzieci..

Piszę o tym i piszę, bo strasznie mnie to wszystko cieszy. Cieszy mnie każda rzecz z mojej pracowni w waszych domach, to radość każdej minuty mojej pracy. To radocha z tego, że coś co sobie wymyśliłam zaistniało i teraz ktoś z tego korzysta i może jest jego ulubionym kubkiem, paterą miską czy ozdobą. To radość z tego, że wszystko to ma coraz wiekszy sens.

Co chyba najważniejsze w tym przydługim wpisie, to moja chęć podziękowania wszystkim, ale to wszystkim, którzy byli ze mną, którzy przyszli, którzy udostępnili informację, ktorzy pomysleli ciepło i którzy sobie to tutaj pokupowali.. Wszystkim, wszystkim wielkie DZIĘKUJĘ. Nie byłoby tej radości bez Waszej reakcji przecież ?

Niniejszym juz teraz przeczuwam kolejny kiermasz, taki na wiosnę. Będą oczywiście kwiatki, marzą mi się kolorowe formy do ciasta i babek, absurdalnie słodko wymalowane. Będą osłonki do doniczek oraz pewnie nadal miski i kubki. Będzie kolorowo i wyjątkowo.

Tymczasem ja jestem i nadal działam. Jeśli tylko potkniecie się o potykacz na chodniku z napisem OTWARTE, to nie zastanawiajcie się. Zapraszam bo jestem. Codziennie 9-17.

?

 

Mikołajkowy Kiermasz Ceramiki 4-5 grudnia

Rok dwadzieścia-dwadzieścia tupta sobie jak gdyby nigdy nic, a pozostawiając po sobie niezły kocioł. Odczuli to chyba wszyscy, ale to już wiemy. Moje garnki w pracowni również są zawiedzione, bo miały pojechać na wycieczkę do Wrocławia, do Dużego Miasta, miały poznać nowych właścicieli i zacząć żyć nowym pięknym życiem. (Chodzi o targi, no nic z tych rzeczy się nie odbyło) Siedzą tu nadal jak te zwierzaki w schronisku, smutno patrzą w okno i obserwują jak mnożą się nowe, przybywają, pączkują, a nowym trzeba ustąpić miejsca. W końcu wspólnie gromkim chórem rozległ się okrzyk Basta! Robimy imprezę! Będzie Kiermasz!!

Dostałam rolę zorganizowania ciastek i skombinowania wina. Oczywiście musi to być grzaniec, bo na kiermaszach świątecznych jest zawsze grzaniec. Nabyłam więc drogą kupna Warnik (!) i stałam się posiadaczką fajnego wynalazku. No przecież przyda się na co dzień.. Następnie ograbiłam najbliższą Biedronkę z masła, bo masło musi być. Ciastka to przecież cenne źródło węglowodanów prostych! A ich wielka moc polega na tym, że są pyszne, a to dobrze wpływa na ducha, poczujemy więc wyjątkowy klimat, jakie niosą święta, będą światełka, muzyka, zatrzymasz się na chwilkę.. Poza tym wyjdziesz z upominkiem, bo dla każdego będzie coś pociesznego..

Poza ty można będzie zobaczyć, dotknąć i przymierzyć każdą z prac, która tu powstała. Co mamy? Kubki mamy. Ale aleee! Już nie tylko! Zarzekałam się jeszcze nie dawno, że kubek, kubek, bo super jest. No więc nie ma nic bardziej pewnego w życiu niż zmiany. Polubiłam koło garncarskie i regularne michy. Polubiłam skrobanie po szamotowej glinie i te domy stare i spękane. Doniczki, chodzą za mną strasznie, ale jeszcze z nimi to chwila. Kwiaty. Super temat, relaks na pełnej petardzie, żadnych reguł i zasad. Jeszcze szukam aniołów. Ale to przede mną.

Sam kiermasz zaczyna się od płotu, który jest długi no to info wyszło długie : ) Nie idzie przegapić. Potem parking, który jest dla Was, ale już tu się dzieje. Pracownia będzie wykorzystana na ekspozycję wszelkich tematów, jest kilka zegarów nawet, domki-świeczniki, serca, filiżanki, miski, podstawki, kwiatki, gwiazdki, kubki, filiżanki, miski… kubki, miski, filiżanki… Jest też taras bezpośrednio za pracownią, tu będzie namiot ze stołami, gdzie również będą prace. No i co, będzie pachniało i grało.

A. Jeszcze mam bony podarunkowe. To dla tych, którzy nie będą wiedzieli co kupić cioci. Ciocia z takim bonem może przyjść kiedy zechce i sama wybierze co jej się podoba. Bon mogę wypisać na dowolną kwotę. Ciocia również może wykorzystać taki bon na zajęcia ceramiczne, lub indywidualne warsztaty toczenia na kole garncarskim, jeśli okaże się, że ma duch wojownika. A co! Bony w tych dniach to również kwota pomniejszona o 15%, więc okazja szersza niż myślimy.

Polecam więc serdecznie odwiedzić to królestwo kreatywności, zapraszam wszystkich gorąco i namolnie, bo naprawdę sądzę że warto. I co, no do zobaczenia! Mikołajkowo, piernikowo, kolendowo i bardzo bardzo ciepło!

4 grudnia – piątek, w godzinach od 9.00 – 18.00, lub ostatniego klienta  : )
5 grudnia, sobota, ciąg dalszy od 9.00 – 14.00.