Podsumowanie

Pod koniec roku, zwłaszcza kalendarzowego nadarza się niekiedy syndrom podsumowania. Pomyślałam, że wykorzystam sobie taki czas i opowiem co mi chodzi po głowie.

Przede wszystkim jestem bardzo wdzięczna. To co mi się przydarzyło w tej pracowni od kwietnia, jest dla mnie budujące i bardzo kojące. Czemu od kwietnia? ponieważ od tego czasu układam sobie tą pracownię samodzielnie i tak trochę od nowa. Po roku odpoczynku i wywietrzenia sobie pomieszczeń oraz własnego mózgu nastąpił tutaj czas renesansu. I wychodzi całkiem nieźle.

Jestem wdzięczna za wszystkich ludzi, których spotkałam w tym roku, których poznałam od zera i tych których dane było mi poznać bliżej. I za to, że udaje mi się otworzyć dla nich i pracownię i oddać to, co narodziło się we mnie w postaci pomysłów. Czuję, że ślicznie mnie to ubogaca i od nowa kształtuje. Spływa na mnie przy tej okazji jakaś świeża mądrość, a to dla mnie, rasowego introwertyka, który czuje się najlepiej zamknięty w samotności w jakiejś zapomnianej dziurze z kulką gliny w rękach, sytuacja nowa.

Ludzie to spotkania, a spotkania to w tym wypadku generalnie zajęcia. Uważam je za niezwykłe. Chętnie idę na każde z nich, a to sygnał, że pomysł jest trafiony. W połowie stycznia kończy się pierwsza trzymiesięczna edycja zajęć i z marszu przechodzimy do następnej. Grupa czwartkowa murem zostaje na kolejne trzy miesiące, które zakończymy rytualnym malowaniem jajek tuż przed Wielkanocą. W środę również pozostaje kilka osób i z tego bardzo się cieszę. Wykonałyśmy przez ten czas fajną robotę, przerobiłyśmy z grubsza ceramikę w małej pigułce, choć to nadal i dla nich i dla mnie temat rzeka. Ciągle jest tutaj coś do odkrycia. Poniżej mała część tego co wyszło spod ręki mistrzów, czyli moich kochanych artystek. Niektóre z nich ciężko mi było oddać. Nie chciały się zrzec, cholera. Piękne, naprawdę piękne okazy..

A ja? To chyba byłam też ja. Podsumowana w tym roku. W tak zwanym międzyczasie (uwielbiam ten termin..) powstało kilkadziesiąt kubków, żeby nakarmić to zwierzę w środku mnie, które postanowiło zawalić pracownię sztuką użytkową po same brzegi. I to się dzieje i to się nadal będzie tu działo. Aczkolwiek myślę, aby oprawić te całe kubki teraz w spodki, talerzyki, cukierniczki i miski, aby w kolejne święta mieć na co położyć przepyszne pisanki.

Ale plany i pomysły na me twórcze życie w kolejnym roku to już zamieszczę w następnym wpisie. Pewnie nabędzie jakiś fikuśny tytuł w stylu: Nowy Rok i co dalej, albo jakoś tak.. I miło mi będzie jak ktoś to przeczyta.

: )

 

Click to access the login or register cheese